Jeden z najbardziej sprawiedliwych podatków, podatek pogłówny, a taki wszelako ma charakter składka ZUS dla prowadzących działalność gospodarczą, ma tę naturalną cechę, że „wyklucza” tych, których działalność nie kreuje wartości pozwalającej na zapłatę podatku i skromny żywot rzecz jasna. Tę oczywistą oczywistość zauważył był Pan Prezes i powinien ją pojąc każdy przytomnie myślący człowiek, a w szczególności prawicowiec, który zapewne nie raz nasłuchał się od wszelkiej maści lewaków tego „koronnego” argumentu przeciwko pogłównemu właśnie. Lewactwu bardzo nie podoba się ewentualność, że ktoś nie będzie w stanie zarobić na pogłówny i podobnie jęczy o wykluczaniu, pogardzie.
Histeryczny obłęd naszych, bezmyślnych otoczkowiczów jest tym bardziej godny napiętnowania, że akurat ZUS od przedsiębiorców jest de facto podatkowym przywilejem, a nie dyskryminacją, o czym wie każdy, kto ma nieco wiedzy i oleju w głowie (o tym pisałem trochę tu: https://www.mpolska24.pl/post/13249/zusowskie-i-podatkowe-przywileje-przedsiebiorcow). Jeszcze większe przywileje mają rolnicy, w stosunku do których socpaństwo uprawia jawny dumping socjalny, a stąd w tym obszarze mamy jeszcze większe zaległość w migracji ku rynkowej normalności, której „gilotyna” efektywności „wycina” tych najmniej efektywnych. Czy jeśli popełnię oczywistą obserwację, że rolnicy, którzy nie potrafią zarobić na podatek od nieruchomości powinni zająć się czymś innym, to również będzie to objaw pogardy???? Co za lewacki bełkot!!!!
Największe przywileje fiskalne mając rolnicy, a nieco mniejsze tzw. jednoosobowi przedsiębiorcy kosztem przedsiębiorców par excellence, czyli tych którzy zatrudniają inne osoby, tj. organizują całe życie gospodarcze i tworzą wszelaki postęp. To ich w największy stopniu męczy fiskalizm państwa i gdzie tylko mogą przekwalifikowują wysoko opodatkowane umowy o pracę w tzw. samozatrudnienie własnie. Wśród nich największymi podatnikami są wszelakie korporacje i banki, które, wbrew ubzdurankom niedouczonych otoczkowiczów, ze względu na wysokie standardy etyczne prowadzenia biznesu, w przeciwieństwie do naszych rodzimych przedsiębiorców, rzadko kiedy unikają podatków poprzez działanie „na krawędzi” (lub raczej nieco pod nią) legalności, a przez to są najbardziej obciążoną grupą przedsiębiorców.
Obecnie rzutki przedsiębiorca, który chce rozwijać firmę i zatrudnić np. piątkę pracowników musi konkurować nie tylko z dumpingiem socjalnym „jednoosobówek” (bo on za swoich pracowników musi zapłacić wyższy ZUS i PIT), ale i z tak charakterystyczną dla jednoosobówek „szarą strefą” (usługi „bez fakturki”, paragonu, itp.), o chronicznym braku, również z tego powodu, „rąk do pracy” nie zapominając. Krótko pisząc przywileje fiskalne jednoosobówek są poniekąd barierą rozwoju przedsiębiorczości na większą skalą ponieważ rynek, ze znacznym „opóźnieniem socjalnym” daje sygnał jednoosobowym przedsiębiorcom, że lepszy pożytek ze swojego czasu zrobiliby zatrudniając się u efektywnego przedsiębiorcy, a co byłoby korzystne dla gospodarki, bo wolny rynek dałby, przykładowo, pierwszeństwo przedsiębiorcy prowadzącemu nowoczesny, profesjonalny i higieniczny zakład fryzjerski nad pięcioma, zapyziałymi, jednoosobowymi fryzjerkami. Podobnie jak soc-utrzymywanie kilku, czy kilkunastohektarowych, nieefektywnych gospodarstw rolnych.
Pan Kaczyński nie uczynił niczego zdrożnego, a jedynie wyjaśnił, że to sam rynek daje sygnał, że właśnie nadszedł czas szczęśliwego przejście na „druga stronę”, tj. najęcie się u kogoś, kto ma lepszy pomysł na wykorzystanie naszego czasu, z pożytkiem i dla nas o dla niego. Skąd więc ta piana na ustach konfederaciątek?
Wsłuchując się w narrację otoczkowiczów odnoszę nieodparte wrażenie, że to nie żadni wolnorynkowcy tylko związek zawodowy i to wcale nie tych ponad dwóch milionów jednoosobywych przedsiębiorców, którzy są świadomi swoich przywilejów i czerpią garściami korzyści podatkowe ze swojego statusu, ale nielicznej grupki tych, których owoce aktywność zawodowej nie wystarczają na pokrycie dość niewygórowanej składki ZUS. Czy bycie pracownikiem najemnym uwłacza czyjejś godności? Czy przytomne uzmysłowienie tym, którzy nie dają sobie rady jako przedsiębiorcy, żeby pomyśleli o alternatywnym sposobie zarabiana na życie, to coś nieprzyzwoitego? A czy przyzwoitym jest uporczywe domaganie się jeszcze większych przywilejów fiskalnych dla „wybranych”?