Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Manifest do świata „mohairowej Polki, wiejskiego buraka z niedorżniętej watahy.

„Mniejszość odkryła potężną pomoc w wywieraniu wpływu na większość. Stwierdzono, że możliwe jest ukształtowanie umysłu mas, tak aby poprowadzić je w pożądanym przez siebie kierunku. W obecnej strukturze społecznej taka praktyka jest nieunikniona. Niezależnie od tego, czy jesteśmy zaangażowani w działalność polityczną, finansową, czy działamy w produkcji, rolnictwie, czy też angażujemy się charytatywnie, pracujemy w edukacji, czy w innych dziedzinach – jeśli chcemy dominować w środowisku, powinniśmy wpływać na ludzi za pomocą propagandy. Propaganda jest ramieniem wykonawczym niewidzialnego rządu” Edward Louis James Bernays, austriacko-amerykański pionier public relations i propagandy.” Ostatnie wybory i reakcje na ich wynik doskonale obrazują mechanizmy tworzące społeczne podziały mentalne i światopoglądowe. Podobnie jak różne wydarzenia na świecie. W tym w USA. Decyzje podejmowane przy urnach są najczęściej efektem wytworzonych sztucznie emocji. Nie racjonalnego analizy skutków naszych wyborów. Nie analizujemy bo musielibyśmy opierać te analizy w dużej mierze na zlepku informacji realnych i wdrukowywanego nam wzorca pożądanych zachowań społecznych. Dlaczego tak się dzieje ? Cytowany austriacko- amerykański twórca teorii propagandowych jest zwany ojcem propagandy i marketingu. Jego teorie kreowania popytu bardzo szybko znalazły uznanie na świecie. Niedługo trzeba było czekać, by skutki zastosowania opisanych technik w branży handlowej i produkcyjnej zostały zaimplementowane także w wojsku i innych dziedzinach życia. Pisałam o tym w artykule przybliżającym książkę 7 umów, które zmieniły świat. O ile w sferze cywilnej skupiano się na analizach marketingowych, o tyle w wojsku i medycynie bardzo szybko rozpoczęto badania nad możliwością wykorzystania impulsów przekazywanych bezpośrednio do ludzkiego mózgu. Zasady opisane przez Bernaysa stały się początkiem poszukiwania najskuteczniejszych narzędzi. Pierwotnie były to analizy psychologiczne. Bardzo szybko jednak włączono w arsenał narzędzi umożliwiających bezpośredni wpływ na nasz sposób myślenia. Działanie te opisuje były oficer CIA Duncan: „ przeprowadzane są zaawansowane badania nad zdalnym czytaniem myśli, telepatią, kontynuuje się cybernetyczne eksperymenty zmuszające ludzi do stadnego myślenia (hive mind). Były oficer CIA ujawnił też istnienie i wykorzystanie technologii do zdalnego „klonowania” lub kopiowania myśli, emocji i innych stanów (np. silnego bólu) u wytypowanych do tego osób. Potwierdził również, że ludzie mogą być kierowani i śledzeni zdalnie za pomocą podpisu energetycznego lub „odcisku mózgu”, czyli specyficznych dla każdego człowieka fal elektromózgowych.”, Abstrahując od stopnia zaawansowania tego typu działań, możemy mieć pewność, że dzięki zmasowanej indoktrynacji z wielu stron, żyjemy w coraz większym stopniu w rzeczywistości opisanej w taki sposób, aby jak najskuteczniej ukierunkować społeczeństwa na pożądane zachowania. W sferze handlu i usług, medycyny, szeroko pojętej wojskowości i – tutaj mamy postęp geometryczny – w dziedzinie behawioralnej i światopoglądowej. Które są ze sobą nierozerwalnie związane.

    Wraz z niesłychanym przyspieszeniem dostępu do informacji z całego świata (Internet, media) we wszystkich dziedzinach życia, zgodnie z zasadami marketingu, wybieramy te, które najłatwiej akceptujemy. Kodujemy je i budujemy własną wizję świata. Tam, gdzie nie ma powszechnego dostępu do mediów i netu – rolę propagatorów jedynych” słusznych „postaw rolę indoktrynerów przejmują różne organizacje. Rządowe i pozarządowe. Stworzyły się już dwa obozy: postęp kontra wstecznictwo, zacofanie. Ten pierwszy wiedzie prym w wielkich skupiskach ludzkich,: metropoliach, wielkich miastach. Dzięki przewadze propagandowej siłą ogarnia uniwersytety i środowiska nauki. Z bardzo prozaicznych względów: grantów, bez których często różne badania nie są możliwe do przeprowadzenia, nie dostają. Za to łatwo mogą stracić stanowiska na uczelniach, czego dowodzą liczne przykłady z całego świata, także niestety, coraz częściej wśród tych krajów znajduje się Polska. Tworzą się na naszych oczach samozwańcze pseudoautorytety, na cokołach lepionych z… gęstniejącego soku z buraka.
   Zło czai się wszędzie. Także na prowincji. Lecz pożywkę dla jego rozplenienia stanowią duże skupiska ludzkie. To wielkie miasta ogarnięte są plagą mafii morderstw, handlu narkotykami, rozpasania seksualnego, propagowania „wolności” ponad minimum przyzwoitości. Ale to nie sam naturalny fakt gromadzenia się ludzi w dużych skupiskach jest przyczyną opisanych zjawisk.. Głównym grzechem powodującym różne dewiacje zachowań (nie mylić z kojarzeniem z zaburzeniami seksualnymi!), jest brak autorytetów, przekonanie o niepodważalnym prawie do wszystkiego, co jest w zasięgu ręki oraz sącząca zgniliznę propaganda, prowadzona na użytek nielicznych, dla których mamona jest jedynym Bogiem. Mamona i poczucie siły, płynące z awansu na demiurga tego świata.
   Dla skuteczności takiego modelu niezbędne jest podzielenie społeczeństw na tych, którzy są elitą światopoglądową, oraz tych, którzy „nie dorośli” do współczesności. Potrzebna jest deprecjacja dotychczasowych autorytetów. Kreowanie nowych, z grupy celebrytów. Bogatych, pięknych, wymodelowanych w klinikach poprawiania urody, z arsenałem psychotropów i narkotyków w ich pałacach, zmieniających partnerów i partnerki z w dowolnych konfiguracjach, częściej od rękawiczek. Potrzebne jest wyrwanie z religii, historii, itp. Jakiejkolwiek przynależności.
   Nie ma we mnie nienawiści. Jest lęk o moje dzieci i wnuków. I smutek. Z odzierania ich z tego, co stanowiło często naturalny powód do dumy z własnej przyzwoitości, rodzącej się z doświadczeń naszych przodków I nas samych.
Zamykamy oczy i uszy na przeszłość, a wokół mamy rewolucję.
   W mojej świadomości jestem ciągle białą kobietą. Heteroseksualną. Katoliczką. Europejką, ale przede wszystkim Polką. Tolerancję, a raczej zrozumienie dla inności mam we krwi. Podobnie jak przeświadczenie, że i moje wolności, opisane na wstępie, będą poszanowane. Wzdragam się na określenie „tolerancja”. Od dawien dana kojarzy mi się ono z czymś robionym na siłę. Ja inności nie toleruję, ja ją akceptuję, jako wybór drugiego człowieka.  Nie jest to równoznaczne z uznaniem wszystkich zjawisk za normę.
  Bo chowano mnie w przeświadczeniu, że w mojej Ojczyźnie od zawsze sąsiadami byli pobratymcy innych narodowości, czasem również z innym odcieniem skóry. Obok nas mieszkali protestanci, ewangelicy, za miedzą (na Żuławach) menonici. W całej Polsce nacja żydowska.  W dzieciństwie woził mnie w wózku ciemnoskóry Józio. Owoc związku pewnej Polski z czarnoskórym żołnierzem amerykańskim. Przyjmowaliśmy Greków, Ormian, a polscy Tatarzy spokojnie kultywowali swoje tradycje, bez cienia zagrożenia. Mieszkaliśmy w Polsce obok Niemców, Austriaków, Rosjan, Litwinów. Studiowałam z Wietnamczykami, Chilijczykami. Tak jak na całym świecie zdarzały się wszędzie konflikty kulturowe. Wtedy, gdy jedna nacja zaczynała narzucać siła swoje przyzwyczajania reszcie, rodziły się naturalne konflikty. Czasami przybierały rozmiary pogromu. Ale to nie była norma życia zwykłych ludzi.
   Paradoksalnie, konflikty zaczęły narastać wprost proporcjonalnie do wprowadzania do obiegu określenia: tolerancja. To wtedy owe inności czy jakkolwiek nazwać ludzi o odmiennych kolorach skóry i tradycjach, zaczęły być postrzegane jak coś, wyodrębniające ich z różnorodnego z natury, a jednak monolitu współmieszkańców. U mojego Lesia, studiującego na Wydziale Technologii Drewna żarty wywoływał pewien południowoamerykański kolega. Nie, nie z powodu zabarwienia skóry. Śmiesznie brzmiały w naszej kulturze jego imiona i nazwisko: Jezus Maria Mendoza Villas. Wystarczyło kiedyś spokojnie tłumaczyć swoim dzieciom, że kolor skóry nie jest wyznacznikiem jakichkolwiek innych predyspozycji. Koniec, kropka.
   Tolerancja i jej poziom stały się główną bronią różnych inności. W dodatku skierowanym wektorem działania tylko w jedną stronę.  A sprzeciw budzą jedynie te inności, które akurat w różnych miejscach głoszą różne sposobu traktowania mniejszości. Doskonałym przykładem jest sprawa ludności czarnoskórej. W Europie i na świecie przestępstwem jest określenie kojarzące się z kolorem skóry. Do absurdalnych wydarzeń, na skalę rewolucji kulturalnej Mao Ze Donga dochodziło w ostatnich miesiącach w USA. Niszczenie pomników kojarzących się z rasizmem itp. W tym samym czasie w RPA spokojnie trwają mordy na białych farmerach. Nikt nie protestuje. A przecież mieszkają tam często od pokoleń. Pracują, uprawiają ziemię. Dlaczego? Bo są biali. I kojarzą się źle. I to ma być nowa sprawiedliwość dziejowa. Gdy białym skojarzy się źle ciemnoskóry przestępca – to jest na pewno rasizm. Podobnie się dzieje zresztą ze środowiskami LBGT. Dopóki nie nakazano nam na siłę tolerować homoseksualizmu i innych odstępstw od zwyczajowej i religijnej normy - normalny człowiek od lat nie wytykał ich palcem. Teraz mamy paralelny objaw jak przy…. wojnie o pokój. Walcząc o pokój zbroimy się na siłę, wymyślając coraz bardziej brutalną i śmiercionośną broń. W imię tolerancji – pozbawiamy się własnej wolności światopoglądowej, a także stygmatyzujemy ową innością naszych współ – pobratymców, o odmiennych potrzebach seksualnych. Ba, oni sami te inność natury wynoszą na sztandary. Prawa mniejszości muszą być honorowane. Co nie zmienia faktu, że mniejszość pozostaje mniejszością, natura- naturą. Możemy ją modyfikować, zmieniać, ale nie powinniśmy na siłę być zmuszani do udawania, że żądnej modyfikacji nie ma, nie było i nie będzie. Genetycznie modyfikowana żywność odbija się czkawką ludziom na całym świecie. Nie mniej groźnym zjawiskiem jest głęboka ingerencja w naturę, zmuszająca do uznawania modyfikowanych technicznie ludzi, za twór absolutnie naturalny.  
  Nachalny nacisk na uznanie techniki kreacji i prokreacji człowieka za naturę prowadzi do wynaturzenia ludzkości. Komu ten niebezpieczny zabieg jest potrzebny?  Miłośnikom mamony. Demiurgom, kształtującym nasze upodobania, działającym na naszą podświadomość.
   Próbują nas od lat modyfikować kreatorzy mody. Ideałem stały się modelki –wychudzone do granic możliwości. Najczęściej z jak najmniejszymi śladami kobiecości. Prawie bez biustu, bez bioder. Poza rysami, równie dobrze mogą prezentować się na wybiegu, jako własne, męskie odpowiedniki. Czy powodem jest fakt, że wielcy kreatorzy mody często byli homoseksualni?  Dla nich ta „psychiczna płeć” ma niebagatelne znaczenie.  I od lat tę wersję promują. Z niezłym skutkiem.
Tę bitwę o tożsamość człowieka dzielnie wspiera przemysł filmowy. Powstaje coraz więcej scenariuszy filmowych promujących wyuzdany seks, pokazywany w skali i na miarę niegdysiejszych filmów pornograficznych.  Epatując scenami erotycznymi widzów od 12 roku życia.  Erotyka i przemoc. Brutalizacja obrazu filmowego ma się wspaniale. Ciągle przemycając do naszej podświadomości, że odstępstwo jest normą, ma jakieś wytłumaczenie emocjonalnie i jest trwałym atrybutem każdego z nas. To, że sztucznie nam implementowanym, ucieka z rozeznania.
Do tego grona ochotnie dobili ludzie pióra.  I mediów wszelakich.
 A na tych praktykach zyskują ludzie kochający mamonę. Ponad przyzwoitość.

Deformacja wartości kwitnie. ‘Pierwszy milion trzeba ukraść”. Zamiast „chleba powszedniego” króluje modlitwa „kufereczek stóweczek daj Boże.” Firmy oferujące usługi in vitro dla każdego. Banki spermy i masowe kupowanie jajeczek od kobiet, w celu odsprzedaży chętnym na dzieci ze sztucznego rozrodu.  A wszystko to pod hasłem: leczymy bezpłodność. Może tak kiedyś było, na początku. Kobieta z niedrożnością jajników, czy mężczyzna, którego plemniki były zbyt słabe by doszło do naturalnego zapłodnienia. Dzisiaj to już jest biznes na wielka skalę.

  Kwitnie biznes najmowanych do noszenia ciąż –surogatek. Coraz częściej, żeby jakaś celebrytka czy kandydatka na nią, nie zepsuła sobie figury.  Kupowane są jajeczka, sperma. Nie zdziwię się, jeśli za rok pojawi się nowa metoda: sztuczna macica – inkubator. Kółeczko się zamknie. Produkcja ruszy, ·A z nią kasa. I wygoda.  Wykonano ponad 8 mln zabiegów in vitro. Zapewne drugie tyle w klinikach, które nie raportuje swoich wyników do WHO. (Indie, Tajlandia, Rosja itp.) Równolegle mamy biznes aborcyjny. Według WHO każdego roku na świecie dokonuje się około 40-50 milionów aborcji. Pragmatycy się cieszą z tej naturalnej depopulacji.
   Dla dopełnienia obrazu należy wspomnieć o kolejnym zjawisku, które ma już charakter masowy. Odbieranie dzieci rodzicom. Z powodu homofobii, biedy, jakichkolwiek przyczyn, umożlwiających przejecie kontroli nad dzieckiem i wyrwanie go z naturalnej rodziny. Zasady są już powszechnie stosowane w Hiszpanii, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Niemczech.

Wszystkie z przytoczonych metod stanowią zapowiedź i prowadzą nieuchronnie do panoszącej się, lewackiej filozofii rewolucji klas płciowych, de facto będącej inżynieria społeczną, jasno wyartykułowanej przez amerykańską (brytyjskiego pochodzenia) psycholog Allison Jagger: „ „Zniesienie rodziny biologicznej wyeliminuje także potrzebę opresji seksualnej. Męski i żeński homoseksualizm oraz pozamałżeńskie stosunki płciowe nie będą już postrzegane w optyce liberalnej jako opcje alternatywne. (…) Ludzkość będzie mogła wreszcie powrócić do swej naturalnej, polimorficznej (wielopostaciowej) i perwersyjnej seksualności”. Wtóruje jej inny propagator teorii gender „S. Firestone mówi wprost, że w wyniku rewolucji feministycznej: „Dzieci należałyby do obydwu płci w sposób równy albo do żadnej – zależnie od punktu widzenia; zależność dziecka od matki (i vice versa) zostałaby zastąpiona przez znacznie krótszy okres zależności od niewielkiej grupy osób, a pozostałe nierówności między dziećmi i dorosłymi, wynikające np. z mniejszej siły fizycznej, wyrównywałaby kultura”. Wizję „genderowego świata” kończy S. Firestone słowami: „Tyrania rodziny biologicznej zostałaby złamana”.  Przymusowa akceptacja ideologii gender jest kolejnym etapem prowadzącym do tzw.” liberalnej optyki”. Tu nie ma miejsca dla jakiekolwiek tradycji, natury, historii. Dla rodziny, ojczyzny.
   
Powszechne podejście do takiego sposobu traktowania dzieci ułatwiłoby na pewno proceder wykorzystywania dzieci do różnych celów. Także funkcjonowanie tzw. deep state (siatek pedofilskich) i samego procederu.  Kwitnie przemysł wykorzystywania seksualnego dzieci. Statystyki są przerażające. * Tym, którzy wspominają o stosowaniu przez celebrytów różnej maści. afrodyzjak o nazwie adenochrom, przykleja się łatkę oszołomów. A jednak tu i ówdzie możemy sobie poczytać o jego właściwościach. Produkowany z nadnerczy żywych ludzi, najwyższą wartość (wydajność) osiąga pobrany od osób wydzielających dużo adrenaliny- często na poziomie zagrożenia życia. No i osób młodych. Przede wszystkim dzieci.
  
 Statystyki zaginięć dzieci na świecie są naprawdę wstrząsające. Ile z nich stanowi łup dewiantów seksualnych, ile dewiantów poszukujących szczęścia i eliksiru młodości w adenochromie? Kwitnie handel organami. W tym procederze muszą maczać palce wykształceni lekarze.  Jest popyt- jest usługa.
Kolejny temat to walka o zachowanie Natury. Fajna walka, Na jej czele stają celebryci, latający prywatnymi samolotami, wydający krocie na swoje ubiory, których maja i używają wielokrotnie więcej niż przeciętny człowiek.  Mieszają w domach, w których zużycie wody i energii do codziennego użytku przekracza wyobraźnię, i walczą o ochronę Matki Ziemi.  Takie ludzkie paniska.
  Iluzoryczność i hipokryzja nowej, liberalnej optyki jest mocno oparta na coraz powszechniejszym implementowaniu zasad kontroli umysłu. Robert Duncan specjalista od kontroli umysłu tak określił inżynierię umysłu: „ w tym najbardziej popularnym znaczeniu mind control to owijanie rzeczywistości w bawełnę słów i pojęć, przez co nasza percepcja otaczającego nas świata idei, zjawisk, ludzi i rzeczy przypomina zdolność postrzegania człowieka w gęstej mgle, podążającego za wyłaniającym się z mlecznych oparów głosem, który najczęściej okazuje się być syrenim śpiewem.”. Tak się dzieje tu i teraz. Zamiana znaczeń, kreowanie nowych pojęć. I sterowalne media. Scenariusze dopasowane do jak najgłębszej infiltracji umysłów i podawania umysłom, najlepiej przyswajalnych pojęć. A pod opakowanie w złotym papierze - śmieci, których nigdy nikt by nie kupił. 
    W czasach, gdy świat realny jest nieopisywalny, rządzą prawa marketingu. Sztucznie kreowany popyt na zbędne dobra i sztucznie kreowana świadomość, na bazie wirtualnej rzeczywistości.  Nie tylko chodzi o handel. W grę wchodzą zdrowie (traktowane jako ważna gałąź przemysłu i handlu), upodobania polityczne, światopogląd. Żeby człowiekiem móc sterować swobodnie należy go wyrwać z korzeniami z tradycji, religii, zunifikować seksualnie itp. Do tego służy także cała teoria gender. I kreacja tzw. stadnego myślenia.
Najbardziej tragiczne jest to, iż owo siłowe (lub mechanicznie) przemodelowanie światopoglądowe odbywa się pod chwytliwymi hasłami.   Wolność i demokracja. A społeczeństwa, ulegające zjawiskom idą potulnie w niewole myśli jak baranki na rzeź.
Tych, którzy stadnemu myśleniu się poddać nie chcą, przykleja się łatkę wstecznictwa. I zmusza do milczenia w sprawach, do których ma przyrodzone prawo zajmować stanowisko. Cienka, czerwona linia, dzieląca prawo od ideologii zanika. Jej pocienianie postępuje w postępie geometrycznym. Na potrzeby ideologiczne, nie naturalne. **
Opis dotyczy, w znakomitej większości do świata tzw. cywilizacji zachodniej.  Świat islamu idzie drogą nieco inną. Ale to odrębny temat.
  Oglądałam właśnie film dot. postępującej islamizacji w Malezji. Tam, celem jest dążenie do zmuszenia ludzi (różnymi metodami) do 100% akceptacji religii.
W ten sposób skutecznie wyeliminuje się inne wierzenia. W tym animalistyczne. Nad takim skutkiem biadają dziennikarze. Często dokładnie ci sami, który aktywnie próbują z ateizować na siłę wierzących w swoich krajach. 
    W cywilizacji białego człowieka sugeruje się społeczeństwu, ze w tej oazie powszechnej wolności i szczęśliwości, jaką nam oferują współcześni demiurgowie będziemy żyć aż do śmierci w dobrobycie, szczęściu i zgodzie. Niektórzy poddają się narracji już bez problemu. Wsteczniaków zmusi się do tego siłą zakazów. I prawa stanowionego.
   Jako formę ostrzeżenia polecam wnioski płynące z eksperymentu z lat 70 tych ubiegłego stulecia. Zwanym eksperymentem Calhouna. Dotyczył myszy, którym stworzono „mysi raj”. Skutki finalne były dramatyczne. Pewne elementy skutków eksperymentu tworzenia Nowego Człowieka w raju wolności od odpowiedzialności za cokolwiek, widać. Spadek pożądania, zmniejszona zdolność do prokreacji w wielu środowiskach. Jeśli nawet 40% wniosków z eksperymentu potwierdziłoby się w ludzkim rodzie, to ja wysiadam. A Wy?

P.S. Ten dość smutny, czarny scenariusz, nakreślony przez mnie nie musi mieć odbioru wieszczącego tragedię. Ale uruchomić zdolność do analizy i bacznego chronienia się przed stadnym myśleniem- na pewno. https://www.youtube.com/watch?v=wToYLI2NQYI
     *Kiedy w 2009 roku wybuchł skandal ze znanym aktywistą gejowskim z Irlandii (zapraszanymi na dwór królewski do Parlamentu itp.), BBC zmykało usta swoim rozmówcom. Nie wolno było kojarzyć tego pedofila ze swoim środowiskiem gejowskim. Nikt nie sprzeciwiał się propagowaniu jego postaw, kiedy zabiegał o możliwość adopcji przez gejów dzieci.  Taka informacja mogłaby zaburzyć powszechnie promowany przekaz o naturalnych skłonnościach do homoseksualizm i zarysować przykładaną maskę zdrowej normalności zachowań. Mimo, że – Kilka lat temu, gdy jeszcze nie był to temat tabu, policja udostępniła statystki dotyczące molestowania dzieci. W zależności od regionu od 23 do 43 procent tych przestępstw było sprawką gejów. Zważywszy, że stanowią oni 1, góra 2 procent społeczeństwa, mamy do czynienia z wielką nadreprezentacją – powiedziała „Rzeczpospolitej” brytyjska specjalistka ds. wychowywania dzieci Lynette Burrows. Jej zdaniem homoseksualne lobby nie dopuszcza, by takie dane wychodziły na jaw.”Kolejny przykład .Larry Brinkin to prawdziwa legenda środowisk LGBT, jeden z jej pionierów. Prawnik. W uznaniu jego zasług, w San Francisco każdy pierwszy tydzień lutego obchodzono jako Tydzień Larry’ego Brinkina. Przecierał szlaki.Larry Birkin przez 40 lat udzielał się na rzecz środowiska LGBT, 22 lata pracował w Komisji Praw Człowieka w San Francisco. Na stronie internetowej San Francisco Pride można było przeczytać o Birkinie, zanim został aresztowany, że jest działaczem LGBT w San Francisco od ponad 35 lat, współzałożycielem Bay Area Gay Liberation, Lesbian / Gay Labour Alliance oraz Gay & Lesbian Alternative Dispute Resolution Service, kierownikiem oddziału LGBT i HIV w Komisji Praw Człowieka San Francisco i odegrał ważną rolę w walce o prawa osób transpłciowych. Birkin oczywiście był zwolennikiem legalizacji „małżeństw” homoseksualnych. Sam żył w homoseksualnym „małżeństwie” z Woodem Massim.W czerwcu 2012 Larry Brinkin został aresztowany za posiadanie i rozpowszechnianie materiałów pornograficznych.Larry Birkin szczególnie preferował pornografię z udziałem dzieci w wieku 1-3 lata, które głównie były przymuszane do seksu oralnego z dorosłymi mężczyznami. Lubił stosunki czarnych mężczyzn z białymi dziećmi. W jednym z mejli pisał do jednego z pedofilów, który gwałcił 2-letnie dziecko: „(…) Mam nadzieję, że będziesz kontynuował i będę mógł zobaczyć co dostanie ta mała blond suka. Biała moc! Biała supremacja! (…)”Larry Birkin ostatecznie przyznał się do popełnionych czynów. Dzięki temu w 2014 roku otrzymał niską karę – pół roku aresztu domowego. Został również zarejestrowany jako pedofil i musiał odbyć terapię. Bogaty aktywista LGBT się wywinął .Terrence Patrick Bean – homoaktywista, założyciel Gay and Lesbian Victory Fund oraz Human Rights Campaign, organizacji, która od lat walczy o zakazanie terapii reparatywnej dla homoseksualistów. Organizacja ta działała również na rzecz uświadamiania dzieciom, że orientacja homoseksualna jest czymś naturalnym i powszechnym. Terrence Patrick Bean jest milionerem, który dorobił się na handlu nieruchomościami. Jest postacią niezwykle wpływową i zaangażowaną politycznie w ramach Partii Demokratycznej. Zbierał m.in. fundusze na reelekcję Baracka Obamy. Bean w listopadzie 2014 roku został aresztowany za kontakty seksualne z 15-latkiem. Wraz z nim do aresztu trafił Kiah Loy Lawson, jego ówczesny partner, młodszy od niego o 41 lat. Obaj homoseksualiści mieli w 2013 roku uprawiać seks z 15-letnim chłopcem w hotelu w Eugene w stanie Oregon. Terrence Patrick Bean wystąpił o ugodę, którą to propozycję sąd odrzucił.  We wrześniu 2015 roku sędzia zawiesił ostatecznie dalsze postępowanie w związku z tym, że 17-letni wówczas chłopak, który miał paść ofiarą molestowania, odmówił składania zeznań. Sąd odrzucił jednak wniosek Beana o „uniemożliwienie dalszego ścigania”, sprawa jest więc cały czas otwarta. Podane przykłady nie są oskarżeniem o pedofilie wszystkich osób homoseksualnych. Mają jednak zwrócić uwagę  na to, co jest skrupulatnie przemilczane.
Liczba dzieci zaginionych na świecie sięga od setek tysięcy do milionów. Każdego roku w Chinach kilkadziesiąt tysięcy dzieci znika bez śladu. Większość z nich nigdy już nie wróci do domu
** Prawa człowieka  Prawa osobiste „ do dobrego życia,

Maud Puternicka

1 Maud Puternicka - https://www.mpolska24.pl/blog/1-maud-puternicka

Dawniej rzemieślnik,dyrektor PR w koncernie Unilever, właściciel spółek. Członek wspierający Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.