Nic dziwnego zatem, że przysłuchując się wielu rozmowom dzieci i młodzieży na ulicach, uszy więdną. Przecinkiem i kropką staje się pani lekkich obyczajów. Narządy rodne i profesje związane z seksem, w wulgarnych odpowiednikach stają się przymiotnikami lub podmiotami, opisującymi różnych znajomków. Oprócz tego, że są wulgaryzmami, wnoszą ze sobą jeszcze jeden niebezpieczny motyw do naszego życia codziennego- agresję.
Wydaje się, że środowiska lewicowe dobrze rozczytały nowe trendy w zachowaniu młodzieży i „pięknych, dwudziestoletnich”. Dlatego tak łatwo Strajk Kobiet i w Polsce i BLM w USA gromadzi młodych ludzi na ulicach. Wreszcie mogą tego języka użyć oficjalnie wobec wszystkich. A cwani demiurgowie podpowiadają jedynie, pozornie właściwe, powody. Pod którym można się, nie analizując okoliczności ani mechanizmów zdarzenia- łatwo podpisać. Jak wspomniana pani od p….ych płodów.
Tu paradoks. Zarówno w USA ( decyzją SN USA) jak polskiego kodeksu wykroczeń istnieją zakazy używania wulgaryzmów w przestrzeni publicznej, oraz ograniczenia dotyczące zakazu używania go w obecności małoletnich. W obu krajach uliczne ruchy maja ten zakaz prawny w głębokim poważaniu. I nie słuchać, aby owe zakazy ktoś skutecznie egzekwował. Przypomnę, ze w Polsce w Kodeksie Wykroczeń, zakaz ten jest zagrożony karą do 1500 zł lub nawet więzieniem.
A przecież na ulicę wychodzą rodzice z dziećmi, nierzadko te ostatnie są wyposażane w tablice z wulgarnymi określeniami. Których kontekstu nie rozumieją. Chętnie jednak te wyrażenia szybko podchwycą. A mamusie ze Strajku Kobiet są z siebie dumne. Z tego, co powinno być obarczone oskarżeniem o demoralizację... · Nie jestem bigotką. Zdarza mi się zakląć. Jednak ten stek wulgaryzmów w przestrzeni publicznej, eksponowany na ulicach naszych miast, przeraża. Pośród demonstrujących również niebezpiecznie kumuluje reakcje – rozładowują napięcia emocjonalne niszcząc na rzucone hasło, wszystko co im w danym momencie ktoś lub coś podpowie. Mur, kościół, dom nielubianego człowieka, pomnik itp..
Pandemia - jej skutki ekonomiczne i wymuszona izolacja społeczna, wywołały ogromne napięcia. Szczególnie wśród młodych, dla których dostosowywanie się do jakichkolwiek nakazów czy zakazów jest kompletnie niezrozumiałe. Hasło róbta co chceta, nie liczenie się z prawem do wolności innych, o odmiennym światopoglądzie nie wspominając, towarzyszy im od żłobka.
Żeby wytworzyć w masach poczucie własnej nieomylności w ocenach (najczęściej bez analizy) trzeba pomóc im zburzyć wszystko, wyrywać korzenie: zasad, wiary, historii, narodowości. I to się dzieje.
Urodziłam się w kilka lat po wojnie. Pamiętam jej skutki, przeżyłam opresję ubecką na moim Tatusiu zryw poznański (akurat byłam u rodziny), Wydarzenia Marcowe, Grudniowe, Sierpniowe w Gdańsku i Karnawał Solidarności. Obserwowałam transformację kapitałową od środka, realizując udaną inwestycję na bazie rzemieślniczego zakładu na skalę nieznaną w tamtym okresie. Widziałam niezwykłą rolę Kościoła dla skuteczności przemian. Teraz widzę też, atak na Kościół. I nie mam na myśli czystki pośród księży, którzy swoje kariery zawdzięczali wstydliwym naówczas skłonnościom i współpracy z ubecją. Czy też robiących kariery na tuszowaniu nieprawidłowości. Mój Kościół to wspólnota ludzi wierzących. Wspólna modlitwa. Budynki i księża są jedynie jej uzupełnieniem. Mój Pan Bóg jest miłosierny, ale nie akceptuje niegodziwości. Jeżdżąc po świecie uczestniczyłam w różnych miejscach we mszy świętej- wielokrotnie w Afryce, Indonezji, na Hawajach i wielu innych stanach USA, Ameryce Południowej, Kostaryce no i oczywiście w Europie. Zawsze uważałam, ze hierarchiczność(przez to niedostępność do hierarchów) polskiego Kościoła nie jest dobrym rodzajem kontaktu z wiernymi. Ale widziałam też piękny Kościół - z kapłanami oddanymi swoim wiernym. Misjonarzami gotowymi oddać wszystko dla swoich podopiecznych w wierze( i nie tylko.). Z nimi stanowię jedność.
Mam w oczach msze podczas Strajku w Stoczni Gdańskiej. Z jednej strony mieszkańcy Gdańska z drugiej stoczniowcy. Potem wielka msze z okazji posadowienia Pomnika Trzech Krzyży Poległych Stoczniowców. *
*O godzinie siedemnastej na zapełnionych setkami tysięcy ludzi placu i przyległych ulicach rozpoczęły się oficjalne uroczystości. Zawyły syreny i rozległo się bicie dzwonów wszystkich gdańskich kościołów. Następnie z głośników popłynęła wzruszająca kompozycja Krzysztofa Pendereckiego, specjalnie skomponowana na tę uroczystość, Polska Lacrimosa. Daniel Olbrychski odczytał 11 Psalm Dawidowy w przekładzie Czesława Miłosza. Następnie wezwał wszystkich poległych do apelu. Na zakończeniu Apelu Poległych odczytał fragment orędzia prymasa Polski na Boże Narodzenie 1980 roku: „Umiłowanie ludzi i ziemi, czerpane z serca i myśli Stworzyciela człowieka, może uchronić oblicze ziemi od zniszczenia, może zatrzeć kainowe ślady, przezwyciężyć nienawiść i zło myśli ludzkiej, może napełnić je Duchem twórczego pokoju”.
I kolejny obrazek z tego miejsca: impreza z cyklu Strajk Kobiet z, puszczaną głośno piosenką rapera Cypisa. Nie reagowała straż miejska, nie reagowali użytkownicy pobliskiego ECS.
Kiedyś jedność i wzruszenie, godnie miejsca śmierci stoczniowców . Dzisiaj rozbrzmiewa tam hasło wojna , wulgaryzmy i nietolerancja tych, którzy myślą inaczej.
Odwracanie pojęć na potęgę.
Wszystko się dzieje oczywiście pod hasłem obrony natury i praw człowieka. W praktyce zaśmiecaniem przestrzeni obrzydliwymi wulgaryzmami, nawoływaniem łamania prawa do życia w pokoju, wolą wyrzucenia z życia społecznego i kraju myślących inaczej.
Ten wulgarny język nienawiści jest niezbędny do realizacji założonego celu. Bo jakby brzmiało hasło mamy prawo do decydowania o własnej macicy, gdyby przyznano, że życie poczęte też ma też prawo do istnienia? O ile łatwiej zagłuszyć sumienie mówiąc: p….ne płody? Chwalić się, że właśnie niedawno usunęłam te skrzepy w toalecie i zapowiadać, że pomoże się pozbyć się niechcianych dzieci innym?
Polska, jako jeden z pierwszych krajów w Europie uznała prawa kobiet. Nigdy nie penalizowała homoseksualizmu (tylko krótki okres panowania na naszym terenie prawa pruskiego). A wszyscy ci, którzy je wprowadzali o wiele lat później, próbują Polaków pouczać, jakie to jest ważne. Cóż, jak zwykle najzagorzalsi i przez to nietolerancyjni, stają się nuworysze…
Nienawiść niszczy. Nie te tylko jej adresatów. Niszczy tych, którzy ją w sobie hodują. Niszczy także stosunki rodzinne, przyjacielskie. Młode pokolenia, chowane na łamaniu zasad współżycia, racjonalnej dyskusji, zgłębiania wiedzy i odbieraniu wagi do pielęgnowania podstawowych zasad natury obudzą się szybko w świecie opisywanym przez Igrzyska Śmierci, Avatara czy Seksmisję.
Czy znajdą w nim szczęście? Ja odpowiedzi bezpośredniej na to pytanie nie uzyskam.
Dopóki mi sił starczy będę jednak przypominać, że chaos w naturze prowadzi do zagłady. Naturze, zgodnej z porządkiem biologicznym.