Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jak Polska może wpłynąć na losy wojny na Ukrainie i przeprowadzić największą modernizację swoich sił zbrojnych?

Obecnie wojna przenosi się na Wschodnią Ukrainę, gdzie dominuje step i duże przestrzenie. Tam wygra ten kto będzie panował w powietrzu, miał lepszą obronę przeciwlotniczą a przede wszystkim dysponował sprzętem pancerno-zmechanizowanym. Z trzech tych rodzajów broni znacząco możemy wspomóc Ukrainę aż w dwoma. A przy okazji przy dobrzej rozgrywce międzynarodowej, możemy się pozbyć nie tylko całego sprzętu postsowieckiego ale za nie duże pieniądze całkowicie zmodernizować siły powietrzne, wojska zmechanizowane i artylerię. Ale do tego trzeba mieć sprawną dyplomację, dobry zespół w MON i nie bać się rosyjskiego straszaka oraz odważnych decyzji. Jeśli udało by się taką operację przeprowadzić była by to największa modernizacja wojska w historii Polski oraz, być może przechylilibyśmy szale zwycięstwa na korzyść Ukrainy.

Jak Polska może wpłynąć na losy wojny na Ukrainie i przeprowadzić największą modernizację swoich sił zbrojnych?
Niemieckie Leopardy2 A5 na poligonie
źródło: Bundeswehr-Fotos - Flickr as Leopard 2 A5

Rozpoczęcie przez Rosję największej wojny w XXI wieku zmieniło całkowicie rachuby strategiczne wszystkich liczących się graczy światowych. USA zostało postawione przez Rosję w sytuacji gdy muszą one udowodnić iż nie blefują. A wszelkie ostrzeżenia jak i zobowiązania USA należy traktować poważnie. Stąd zaangażowanie się USA w konflikt na Ukrainie i szybkie „porządkowanie” polityki innych krajów europejskich. Ale de facto polityka USA w Europie jest ukierunkowana na Chiny. USA pokazują – „zobaczcie, nie blefujemy, nie zostawiamy sojuszników, a jeśli ktoś napadnie na naszych dalszych przyjaciół, też im pomożemy”.  Jest to wyraźny sygnał dla Chin iż w wypadku zbrojnej agresji, USA i jego zachodni sprzymierzeńcy nie cofną się przed najgłębszymi sankcjami.

Chiny też muszą zrewidować swoje poglądy. Widzą że nawet słabszy zdeterminowany przeciwnik może doprowadzić do poważnych kłopotów światowe mocarstwo. Zatem muszą przemyśleć swoje działania względem Tajwanu i poważnie się zastanowić nad realnością opcji zbrojnej, którą do nie dawna straszyły kraje Pacyfiku. Można założyć iż Chiny obserwując los Rosji, bardziej rozważniej podejdą do ewentualnych planów wojennych względem Tajwanu. A być może skupią się na powolnej kolonizacji gospodarczej Rosji, korzystając z jej obecnej słabości i wykupując po obniżonej cenie jej najbardziej wartościowe aktywa i firmy.

W nowym układzie Rosja jest figurą „bitą”. Z jednej strony USA już zapowiedziały że konflikt z nią będzie konfliktem długotrwałym. Zatem nawet gdyby Rosji udało się stworzyć rozległy terytorialnie projekt Noworosji, to i tak nie będzie z nią negocjacji, zaś sankcję będą długotrwałe i jeszcze bardziej zaciskane. USA chcą w ten sposób Rosję wyeliminować jako poważnego gracza z rozgrywki na Pacyfiku. W tej rozgrywce, oprócz Rosji najbardziej przegra Europa, a w zasadzie jej zachodnia część. Wcześniejsze stawianie na „rosyjskiego konia” przez Francję i Niemcy całkowicie pozbawiło te kraje wiarygodności w Centralnej Europie. Także ich straty w gospodarce, na skutek ustanowionych sankcji, będą miały przełożenie na ich pozycję w Świecie. A dalsze ostrożne podchodzenie do kwestii zerwania współpracy z Rosją tylko będą pogarszać ich pozycję. A mówienie o ”europejskich wartościach” będzie już tylko frazesem.

Pewnym wygranym w naszym regionie może czuć się Polska. Okazało się że „polskie antyrosyjskie fobie”, to nie miraż ale jak najbardziej trzeźwa ocena sytuacji. Poza tym reakcja Polaków na los setek tysięcy kobiet i dzieci uciekających z Ukrainy pokazały iż Polska ma inną twarz niż się jej ostatnio przyprawiało. Także szybka polska decyzja o podniesieniu wydatków na zbrojenia miała pozytywny wydźwięk w Europie.

Warto zauważyć iż wszystkie poważniejsze działania Polski nie były podejmowane w uzgodnieniu z Unią Europejską, Francją czy Niemcami. Ale były konsultowane ze Stanami Zjednoczonymi. Powstaje pytanie czy Polska może jeszcze podbić stawkę i stać się jeszcze bardziej znaczącym graczem w polityce europejskiej? Jest to możliwe tylko poprzez większe zaangażowanie się Polski w strategię USA i związaną z tym wojną na Ukrainie. A przede wszystkim w jej wygranie.

Porozumienie pokojowe pomiędzy Ukrainą a Rosją jest na chwile obecną nie możliwe. Po pierwsze Rosja nie zrealizowała żadnego ze swoich celów(poza „przebiciem” lądowego połączenia swojego terytorium z Krymem). Po drugie Putin już podjął decyzję aby po przerwie operacyjnej, spróbować kolejnej ofensywy, tym razem nakierowanej na ponowne ożywienie projektu „Noworosji”, stworzonej z ziem południowo-wschodniej Ukrainy. Zatem musi coś osiągnąć, coś więcej niż uznanie DNR czy ŁNR, aby „wyjść z twarzą” i jakoś „wytłumaczyć” rosyjskiemu narodowi kolejne „zwycięstwo”.

Nie mniej trudną sytuację ma strona Ukraińska. Nie może ona zgodzić się na jakiekolwiek zamrożenie konfliktu, gdyż wie iż doprowadzi to wcześniej czy później do kolejnej interwencji Rosji. A następnym razem może już nie dać rady powstrzymać Rosji. Z drugiej strony, ogromne ofiary poniesione przez wojsko i ludność cywilną powodują iż Rząd Ukrainy nie może się zgodzić na żadne cesje terytorialne na rzecz Rosji. Po prostu rozbiło by jedność narodową i mogło by doprowadzić do wewnętrznych naprężeń, na które walcząca Ukraina nie może sobie pozwolić. Stąd Prezydent Zełeński wprost określił iż pokój może być przyjęty tylko w ramach referendum. Zatem nawet status „ante bellum” może być nie do przyjęcia dla większości Ukraińców.

Jak widać cele obu stron są na tyle rozbieżne iż pokój w najbliższym czasie jest nie możliwy. Obie strony przygotowują się do dalszych działań i kolejnej rundy starć zbrojnych. Nastąpił pad, z którego wyjściem są kolejne tygodnie albo raczej miesiące walk. Jednak w tym starciu to Ukraina już nie ma rezerw w postaci ciężkiego uzbrojenia: czołgów, samolotów, artylerii.

W interesie zarówno Polski jak również USA jest aby ta wojna zarówno szybko się skończyła, jak również aby ogromne terytorium Ukrainy, które stało się jej głównym atutem w tej wojnie nadal pozostawało przy Ukrainie. A to można osiągnąć tylko przy całkowitej porażce sił rosyjskich i wyparciu ich z granic Ukrainy. Inaczej Rosja nie pójdzie na żadne ustępstwa. I tutaj pojawia się decydująca rola Polski.

Bez znaczącej pomocy Polski, zarówno polityka USA, jak również Niemiec czy Francji w naszym regionie staje się co najmniej trudna, bądź wręcz nierealna. Czas zatem aby tą pozycję wykorzystać na tyle aby wzmocnić nasz kraj zarówno gospodarczo jak i militarnie, a nie oddawać wszystko za czapkę gruszek, jak to do tej pory miało miejsce. Czeka na kilka samodzielnych decyzji, bądź takich które zostaną skonsultowane z USA.

Jeszcze raz powtórzę - w naszym interesie jest aby Ukraina zatrzymała po wojnie jak największe terytorium. A to może uczynić tylko przeprowadzając serię ofensyw. Ukrainie nie brakuje wyszkolonych żołnierzy do obsługi ciężkiego sprzętu. Nie brakuje jej ofiarności jak i odwagi, brakuje jej do osiągnięcia sukcesu tylko ciężkiego sprzętu: czołgów, samolotów, artylerii, obrony przeciwlotniczej. Jednak trzeba pamiętać iż wojska ukraińskie były szkolone na post radzieckim sprzęcie i do obsługi takiego sprzętu są przygotowane. Zatem przesyłanie im NATO-wskiego sprzętu na wiele się nie zda. Gdyż samo szkolenie do jego obsługi może trwać tygodnie lub parę, paręnaście miesięcy. A w przypadku lotnictwa i dłużej.

Zatem Ukrainie można pomóc wysyłając tylko sprzęt poradziecki. A największym użytkownikiem takiego sprzętu w NATO jest Polska. Dlatego suwerenną decyzją naszego Rządu powinno być wysłanie uzbrojenia które jest nie do odróżnienia od sprzętu używanego w konflikcie nad Dnieprem.

W pierwszej kolejności powinna to być haubicoarmaty 2S1 Goździk i wyrzutnie BM-21 Grad może śmigłowce Mi-24, choć nie znam ich stanu technicznego. Sprzęt tego typu jest nadal używany przez obie strony w konflikcie nad Dnieprem. Obecnie mamy około 300 sztuk 2S1 Goździk, w różnym stanie technicznym. Część prawdopodobnie w stanie nadającym się tylko na złom. Ale przekazanie najbardziej wartościowych ok. 100 sztuk Ukrainie było by możliwe. Zaś naprawa czy odnowienie kolejnych sztuk 2S1 Goździk nie powinno być problemem dla naszego przemysłu, który je produkował. Warto przypomnieć iż ten rodzaj uzbrojenia już jest wycofywany z naszych sił zbrojnych i zastępowany przez armato haubicę AHS Krab. Zatem w tym przypadku wystarczy zwiększyć zamówienie w Hucie Stalowa Wola na w/w AHS Krab aby wypełnić luki po przekazanych Ukrainie 2S1 Goździk.

Podobnie sprawa ma się z z wyrzutniami BM-21 Grad. Posiadamy około 80-90 sztuk tego sprzętu w różnym stanie technicznym. Podobnie jak 2S1 Goździk jest nie do odróżnienia od rosyjskiego czy ukraińskiego BM-21. Także w przypadku tego systemu uzbrojenia Polska posiada adekwatną własną konstrukcję WR-40 Langusta. Z tym iż w tym przypadku nie planowano dodatkowej produkcji WR-40 Langusta i będą tutaj potrzebne dodatkowe zamówienia ale w nowszej wersji WR-40-2.

Przekazanie Ukrainie tego sprzętu możemy zrobić bez zgody sojuszników, pokazując swoją samodzielność, gdyż jak pisałem oba te rodzaje uzbrojenia są nie do odróżnienia od sprzętu rosyjskiego. I oba te rodzaje sprzętu możemy zastąpić produkcją w polskich zakładach.

Kolejną trudniejszą operacją powinno być przekazanie Ukrainie naszych MiG-29 oraz czołgów. Bez tego typu uzbrojenia Ukraina nie ma szans na przeprowadzenie jakiejkolwiek większej kontrofensywy i odbicie okupowanych terenów. Jednak problemem jest to, iż oba te rodzaje uzbrojenia, mimo podobieństwa różnią się od tego co jest używane na Ukrainie. I bez współpracy z sojusznikami nie da się przeprowadzić skutecznie tej operacji nie narażając się na perturbacje w polityce międzynarodowej. O czym niżej.

Ale dla Polski do ugrania jest ważniejsza rzecz - ostateczna wymiana post radzieckiego sprzętu na sprzęt NATO-wski. Samoloty MIG-29 i tak były uziemione przez dłuższy czas i wymiana ich na F-16 była by niezmiernie korzystna. Co ciekawe, F-16 jak i F-15 nie są to samoloty stworzone do działań na Pacyfiku, zatem ich przejęcie od USA, wpisywało by się zarówno w strategię wzmacniania wschodniej flanki. Co ciekawe Departament Obrony USA uruchomił program modernizacji 608 samolotów F-16C/D i część tej modernizacji będzie realizowana we współpracy z PGZ. Zatem darmowe pozyskanie dodatkowych co najmniej 28 samolotów tego typu w zamian za przekazanie MiG-29 na Ukrainę i włączenie ich do programu modernizacji było by też korzystne dla gospodarki i polityki USA.

Przeciwnicy takiego rozwiązania będą udowadniali że przeszkolenie pilotów na kolejne F-16 zajmie lata a przez ten czas będzie „dziura” w Polskich Siłach Powietrznych. Otóż mamy wojnę i pewne rozwiązania wymagają odwagi. Ale warto wspomnieć iż zgodnie z założeniami powinniśmy mieć 1,5 pilota na jeden samolot. Zatem przyjmując iż posiadamy obecnie 48 samolotów F-16, można założyć iż jest 72 wyszkolonych pilotów F-16, czyli co najmniej 24 pilotów mogło by zasiąść za sterami nowo pozyskanych F-16, niejako „od ręki”. Oczywiście o ile przyjmiemy tezę że MON dobrze wykonuje swoje zadania i utrzymuje nadwyżki pilotów. Takie rozwiązanie pozwoliłoby Polsce w ciągu 5-7 lat posiadać flotę 7 nowoczesnych dywizjonów myśliwców. Co stanowiło by liczącą się siłę w Europie.

Osobnym zagadnieniem powinno być pozbycie się, niejako „przy okazji”, muzealnych Su-22 i śmigłowców Mi-24 oraz wynegocjowanie darmowego przejęcia od USA samolotów typu A-10. Wydawało by się że tego typu samoloty wsparcia, nie miały by szans funkcjonowania na polu walki nasyconym jednostkami przeciwlotniczymi. Jednak sytuacja na Ukrainie pokazuje jednoznacznie iż tego tupu maszyny nadal byłby by śmiertelną bronią dla wojsk rosyjskich. Zatem pozyskanie 14-16 sztuk tych maszyn było by znaczącym wzmocnieniem dla naszych sił powietrznych i ostatecznym pożegnaniem się ze sprzętem post radzieckim.

Jeszcze bardziej skomplikowana sprawa byłaby przy podobnej akcji z czołgami. Obecnie Polska posiada niejako trzy rodzaje czołgów z rodziny T-72: PT-91, T-72M1R i T-72M1. PT-91 którego posiadamy 232 sztuki, to zmodernizowana jeszcze w latach 90-tych wersja T-72M1. To sprzęt posiadający min.  dodatkowy pancerz z rodziny ERAWA oraz nowoczesny System Kierowania Ogniem. Są mniej więcej równorzędnym przeciwnikiem dla rosyjskich czołgów z rodziny T-72, T-80. Kolejnym rodzajem czołgów T-72 będących na wyposażeniu Polskie są T-72M1R. To około 70-100 sztuk lekko zmodernizowanych a głównie wyremontowanych T-72M1, za sumę ponad 1,75 mld złotych (dalszych ok. 80-130 sztuk czeka na remont-modernizację) Mimo umieszczenia nowych przyrządów obserwacji, modernizacji układów elektronicznych i integracji cyfrowych systemów łączności wewnętrznej i zewnętrznej  to nadal czołgi te nie spełniających wymagań współczesnego pola walki i znacząco ustępują rosyjskim czołgom z rodziny T-72 i T80. Ostatnia wersją T-72 który dysponuje Polska to około 300 sztuk T-72M1, będących w różnym stanie technicznym, czekających na modernizację, bądź będących w rezerwie. Te ostatnie czołgi w ogóle nie spełniają warunków przetrwania na współczesnym polu walki. Mogą co najwyżej służyć jako wsparcie lokalnych działań piechoty lub obrona przeciwdesantowa.

Obecnie w Polskich Siłach Zbrojnych zakłada się utrzymanie 13 batalionów pancernych. Czołgów Leopard2 w różnej wersji jest w posiadaniu naszych sił zbrojnych 247 sztuk (4 bataliony). Zamówione czołgi Abrams M1A2 Sep.V3 mają być przeznaczone dla kolejnych 4 batalionów pancernych. Zatem czołgi rodziny T-72 mają pozostać w 5 batalionach. Przy 58 sztukach czołgów na batalion daje nam to potrzebę zastąpienia 290 czołgów. I o taką liczbę czołgów powinniśmy toczyć negocjacje z sojusznikami.

Aby ujednolicić posiadany sprzęt musielibyśmy się skupić na pozyskaniu czołgów z rodziny Leopard2 lub Abrams. Najrozsądniejszą opcją było by pozyskanie niemieckich czołgów, z racji tego iż posiadamy całą brygadę (34 Brygada Pancerna) przeszkoloną na czołgach Leopard2 a posiadającą nadal czołgi z rodziny T-72. Zatem certyfikacja jednostki przeszła by w miarę szybko. Poza tym Polska posiada rozbudowaną logistykę do obsługi tego typu czołgów.

Pozyskaniu sprzętu niemieckiego sprzyjało by kilka faktów. Rosyjski rewanżyzm unaocznił Niemcom iż potrzebują silnej i współpracującej Polski. A przyjazna postawa wobec Rosji stała się dla Niemiec obciążeniem, podobnie jak konflikt z Polską. Stąd decyzja Niemiec o przekazaniu pewnej liczby czołgów Polsce, za symboliczne 1 euro, pozwoliłaby im niejako pokazać że są jednoznacznie po właściwej strony barykady. Z drugiej strony nie byli by zmuszani do bezpośredniego przekazywania sprzętu wojskowego Ukrainie. To załatwiła by za nich Polska, przekazując swoje czołgi PT-91 na Ukrainę, na zasadzie wieża za wieżę. Słowem utrzymaliby swój status quo i zdolność porozumiewania się z Rosją, o utrzymanie której im chodzi.

Obecnie Niemcy i tak planują modernizację swoich sił pancernych i chcą wszystkie czołgi Leopard 2 doprowadzić do wersji A7V, zaś pozostał zmagazynować i utrzymać w rezerwie. Przekazanie Polsce posiadanych starszych wersji Leopardów 2 w wersji A5 i A6 pozwoliło by na zastąpienie w 34 Brygadzie wszystkich czołgów T-72, tymi wersjami i to w zasadzie „od ręki”. W ten sposób pozyskalibyśmy kolejne dwa bataliony nowoczesnych czołgów. Poza tym Polska mogła by zamówić dodatkowo nowe Leopardy2 A7 na dogodnych warunkach, tak aby co najmniej jeszcze jeden batalion mieć na Leopardach2. W ten sposób można by w relacjach polsko-niemieckich osiągną rezultat win-win, co oznacza iż wszystkie strony były by zadowolone. Niemcy oficjalnie by nie wsparły Ukrainy ciężkim sprzętem zaś podarowanie Polsce kolejnych około 120 czołgów za symboliczne euro, było by niczym niezwykłym, gdyż wcześniej takie transakcje miały miejsce. W zamian Polska przekazała by Ukrainie 120 czołgów PT-91 Twardy. To pozwoliło by to Niemcom pośrednio wpłynąć na pomoc Ukrainie i pokazać iż mają istotną rolę we wzmacnianiu NATO a równoczesnie nie być bezpośrednio zaangażowanym w przekazywanie czołgów. A Polsce pozwoliłoby to na unowocześnienie naszego parku czołgów. Tym bardziej że koła przemysłowe w Niemczech są temu przychylne.

Nie mniej ciekawym rozwiązaniem było by przejęcie dodatkowych czołgów Abrams M1A2. Tutaj też istnieje kilka możliwych rozwiązań. Wprawdzie trudno było by oczekiwać od Amerykanów darmowego przekazania nam wersji Abramsów M1A2 SEPv3, gdyż sami nie posiadają wystarczającej ich liczby. Ale przejęcie wersji M1A2 SEPv2 wydaje się realne. Było by ono jeszcze realniejsze gdyby Polska zasygnalizowała chęć modernizacji M1A2 SEPv2 do wersji M1A2 SEPv3. Obecnie Stany zjednoczone przeprowadzają taka modernizację we własnych siłach zbrojnych. Byłby to koszt dla Polski około 5-6 mld złotych. Jednak moglibyśmy w ten sposób pozyskać kolejne dwa bataliony pancerne oparte na amerykańskich Abramsach.

W ten sposób moglibyśmy całe siły pancerne przezbroić na dwa typy czołgów: niemieckie Leopardy2 i amerykańskie Abramsy. A także ujednolicić typ samolotów myśliwskich w naszym  lotnictwie. Oczywiście przedstawiłem tylko jeden z wariantów przezbrojenia naszych sił zbrojnych przy okazji przekazywania sprzętu na Ukrainę. Być może jest to wariant optymalny, jednak w obecnej sytuacji całkowicie możliwy. Co pokazuje postawa choćby Cypru, który w zamian za przekazanie rosyjskiego sprzętu na Ukrainę, oczekuje od NATO, a głównie od Stanów Zjednoczonych przekazanie podobnego ekwiwalentu sprzętu zachodniego. Przypomnę że Cypr posiada dwa bataliony nowoczesnych czołgów T-80U, batalion BWP-3 oraz systemy przeciwlotnicze S-300PMU1, TOR M1 oraz śmigłowce Mi-35P. Zatem jest to sprzęt bardziej nowoczesny od tego posiadanego przez nasze siły zbrojne. A mimo to Rząd Cypru nie waha się przed taką operacją.

Warto zauważyć iż inne kraje już rozpoczęły dostawy ciężkiego sprzętu. Wielka Brytania przesyła haubicoarmaty oraz stare wozy bojowe, Czesi rozpoczęli dostawy BWP-1 oraz nie zmodernizowanych T-72M1 zaś Australia zapowiedziała dostawy Bushmasterów. Zatem Polska nie była by osamotniona w tym gronie.

Oczywiście pojawią się groźby rosyjskie a nawet jej zdecydowana reakcja, szczególnie na przekazanie MiG-29 oraz PT-91 Twardy. Ale co ona będzie warta przy obecnej sytuacji gdy zarówno USA jak i Francja są gotowe dać Polsce parasol atomowy, zaś Prezydent USA w mocnych słowach określił iż Stany Zjednoczone będą walczyć o każdy centymetr NATO-wskiej ziemi. Rosja już prowadzi wewnętrzną kampanię antypolską. Na tyle antypolską ze bardziej antypolską być już ona nie może. Poza tym trzeba pamiętać że Rosja po ewentualnej przegranej na Ukrainie miałaby większe zmartwienia wewnętrzne niż skupianie się na Polsce. Owszem być może były by przeprowadzane akcje jak ta na granicy białoruskiej z emigrantami lub inne prowokacje. Czym realnie może nam zagrozić Rosja poza działaniami cybernetycznymi oraz dalszym rozwijaniem wojny propagandowej, na którą i tak nasze społeczeństwo jest uodpornione? Zakończeniem dostaw gazu, ropy? Ale czy to nie jest niska cena za całkowite zmodernizowanie naszych sił powietrznych i pancernych?

W zamian za realizację powyżej przedstawionego scenariusza należało by zasygnalizować przekazanie Ukrainie wszystkich dostępnych samolotów MiG-29, śmigłowców Mi-24, wspomnianej artylerii i czołgów rodziny T-72. Także 232 sztuk PT-91 Twardy. Wiem że wzbudziło by to duże kontrowersję żołnierzy i pojawiły by się głosy „ogołocenia” Polski z czołgów ale zastanówmy się nad tą kwestią.

Część jednostek pancernych mająca na wyposażeniu PT-91 i tak jest skadrowana, zaś czołgi stoją zakonserwowane i prawie nie używane. Szybkie przejęcie w zamian za PT-91 Twardy, dwóch batalionów czołgów Leopard A5 i A6 (wieża za wieżę) wzmocniło by, a nie osłabiło nasze siły pancerne. Tym bardziej że nasi czołgiści z 11DKPanc są już na nich przeszkoleni. Pewnym ryzykiem było by pozbycie się czołgów PT-91 z kolejnych dwóch batalionów czołgów, gdyż przezbrojenie się na Abramsy M1A2 i certyfikacja batalionu to jakieś 2-4 lata (w zależności od dostaw sprzętu).

Jednak warto sobie uświadomić iż czasowa utrata zdolności bojowej przez te 4 bataliony uzbrojone w  PT-91 Twardy i tak będzie rekompensowana poprzez:

  1. sojuszników w postaci relokacji do Polski kolejnych grup bojowych, w tym tez sił pancernych,
  2. Rosję, która po klęskach na Ukrainie i tak nie będzie w stanie realizować szerszej akcji militarnej przez 3 do 5 lat,
  3. Siły Zbrojne Ukrainy, które wykorzystując nasze czołgi do realizacji ofensywy, dodatkowo osłabiają Rosję a jednocześnie poprzez odzyskiwanie swoich terenów, będzie rozszerzać własną głębię strategiczną (pośrednio naszą też).

Pozostałe bataliony czołgów T-72M1 czy T-72M1R i tak mają nie dużą wartość bojową. Poza tym posiadana przez nas duża liczba czołgów T-72, nie wymagała by ich całkowitego przekazania od zaraz, choćby ze względów logistycznych i pierwszeństwie w przekazywaniu PT-91 Twardy. Zatem nasze jednostki posiadały by T-72M1, tylko w przeważającej części te w gorszym stanie technicznym. Ale jak wspomniałem mają one i tak minimalną wartość bojową i co najwyżej nadawały by się do obrony wybrzeża w okolicach Odessy czy też wypełnienia luk w batalionach na zachodzie Ukrainy, które jeszcze nie walczą, a osłaniają ten teren od strony Białorusi.

Oczywiście operacja przekazywania Ukrainie sprzętu musiałaby mieć wszechstronną „maskirowkę” oraz być realizowana przy nieobecności jej w mediach. Szczególnie jeśli dotyczyło by to myśliwców i PT-91 Twardy. Równocześnie wszelkie uwagi na temat obecności naszego sprzętu na Ukrainie powinny podlegać zdecydowanemu zaprzeczaniu zarówno strony polskiej, jak i ukraińskiej. Słowem zaprzeczać wszystkiemu, zaprzeczać i zaprzeczać.

A jakie korzyści dałby taki krok Polsce? Na pewno pozwoliłaby na ogromny skok modernizacyjny w ciągu 3-6 lat w zakresie Sił Powietrznych i sił pancernych. Polska ujednoliciła by posiadany sprzęt a co za tym idzie ułatwiła by szkolenie czy logistykę w siłach zbrojnych. Wzmocniła by najmocniej od 30 lat zdolności bojowe Wojska Polskiego. A przede wszystkim wzmocniłaby pozycję Polski wśród sojuszników (głównie  USA) oraz co nie mniej ważne, nasze i tak silne więzy z Ukrainą. To właśnie Ukraina przejęła od Polski rolę „przedmurza chrześcijaństwa” lub jak kto chce „wysuniętej kasztelani”, ponosząc przy tym ogromne straty, które mogły by być udziałem Polski.

Warto postawić pytanie – czy obecnie rządzący mają na tyle sprawną dyplomację oraz aparat państwowy aby przeprowadzić taką operację? Czy tylko potrafią za gigantyczny pieniądze kupować zagraniczny sprzęt z półki, nic w zamian nie wynegocjują dla własnej gospodarki i przemysłu? Jeśli podobna operacja powiedzie się Rządowi Cypru, trudno będzie obecnie rządzącym uzasadnić brak działania w tej sprawie przed opinią publiczną. Co przy zbliżających się wyborach może być zabójcze. Udane zaś przeprowadzenie wspomnianego przedsięwzięcia może być dla rządzących przepustką do następnych czterech lat rządów, tym bardziej iż bezpieczeństwo kraju i modernizacja armii będzie jednym z głównych tematów nadchodzącej kampanii wyborczej.   

Poza tym tak mocne wzmocnienie Ukrainy polskim uzbrojeniem, stawiało by w bardzo trudnej sytuację Rosji i jej elity na Kremlu. Dodatkowe myśliwce i dodatkowa cała dywizja pancerna, mogła by w decydujący sposób wpłynąć na losy wojny. A przede wszystkim na jej szybkie zakończenie na warunkach ukraińskich. Nikt chyba już nie ma wątpliwości że Ukraińcy zrobili by dobry użytek z naszych myśliwców, artylerii i czołgów. Zaś odbicie przez Siły Zbrojne Ukrainy np. Chersonia czy okolic dzielnie broniącego się Mariupola ostatecznie złamało by rosyjską agresję i mogło by doprowadzić do wewnętrznych rozruchów w Rosji. Oczekiwanie rosyjskiego społeczeństwa, na kolejne zwycięstwa i kolejne „Republiki Ludowe” jest bardzo szerokie i podszyte głęboko wszechobecną propagandą. Dużym szokiem było by dla niego, gdyby Rosja nie tylko nic nie uzyskała na Ukrainie ale np. utraciła by kontrolę nad całością lub częścią Doniecka, Ługańska czy nawet … Krymu.

Klęska tak hołubionej armii rosyjskiej, która wg propagandy jest drugą siłą militarną na Świecie była by nie zaprzeczalnym wstrząsem społecznym w Rosji. I niewątpliwie doprowadziło by do wewnętrznych przetasowań i generalnego osłabienia w Rosji. A czy nie do tego dążymy? 

PS. Autor nic nie wie o ewentualnych działaniach i planach Rządu czy też MON związanych z Ukrainą i generalnie wszystkim faktom świadczącym o jakichkolwiek dostawach wojskowego sprzętu na Ukrainę będzie zaprzeczał, zaprzeczał i jeszcze raz zaprzeczał.

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Piotr Śmielak

Piotr - https://www.mpolska24.pl/blog/piotr1

Z wykształcenia historyk. Z zawodu manager. Od dziecka pasjonat wojska. Obecnie oficer rezerwy i doradca w branży spożywczej.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.