Czekam na podatek od oddychania
Jest taki film futurystyczny "Wyścig z czasem" gdzie jedyną walutą na świecie jest czas. Pracujesz by "zarobić czas", który pozwoli Ci przeżyć kolejne godziny. Kończy Ci się czas i ... umierasz. Na dzień dzisiejszy w pewnej perspektywie szykuje nam się taka rzeczywistość. Nie masz kasy na jedzenie, wodę, ogrzewanie i ... oddychanie to zdychaj.
Część z Państwa pewnie się zastanawia, a co mnie to! Nie jestem rolnikiem, nie mam elektrowni, nie mam hodowli ryb. Może i nie macie, ale jeść coś musicie, bez prądu ciężko sobie wyobrazić życie i jest potrzebny wszędzie, a i rybkę w poście fajnie byłoby postawić na stole. Tak czy inaczej ten kolejny podatek zapłacimy my wszyscy, bo przecież kto zapłaci za ten pomysł? Rolnik, energetyk, rybak? Jasne, że klient. To jest kolejne sięganie do naszych kieszeni, przez coraz bardziej opresyjne i głodne pieniędzy państwo. To będzie cios w konkurencyjność naszego rolnictwa, hodowli ryb i ... całą gospodarkę za pośrednictwem podwyżek cen energii. Znowu drożeć będzie wszystko od żywności po produkty przemysłowe, a praca będzie dla znajomych królika w zarządach tych instytucji. Ale to jest tylko jedna strona medalu.
Druga strona medalu jest znacznie poważniejsza, bo dotyczy podstawowych funkcji i sposobu funkcjonowania państwa. Jeżeli Polacy nie mogą TU zarobić pieniędzy na życie, muszą wyjeżdżać za pracą. Reszcie realne dochody spadają ("Diagnoza społeczna 2013"), a "niezbędniki" życiowe traktuje się jak towar luksusowy opodatkowany niczym wóda. To zaczyna to przypominać jakiś obłęd. Państwo jest jak mafia, we wszystkim chce umoczyć swój podatkowy dziób. Zapieprzaj, musisz pracować, bo inaczej odbierzemy Ci to co masz, no ... może jak państwo będzie miało środki to Ci nie pozwoli zdechnąć pod płotem. A czy to państwo dostarcza wodę do tej rzeki? Czy to państwo jest Bogiem, czy takie dary natury jak jedzenie, woda, energia czy powietrze powinny być w ogóle opodatkowane? Nie dość, że to dary natury to jeszcze są po prostu konieczne do życia. Każdy powinien mieć prawo do przeżycia, jak najmniejszym kosztem skoro państwo nie daje nam szans na godne funkcjonowanie. Takie uwłaszczanie się państwa na darach natury to największe draństwo jakiego dopuszcza się w stosunku do swoich obywateli. Wykazując bierność czy akceptację takich działań polityków za moment obudzimy się z "indywidualnym pakietem klimatycznym" na plecach, wszak wydychając CO2 zwiększamy efekt cieplarniany.
Każdy absurd da się PR-owo obudować, ale jeszcze jeden dwa takie pomysły i założę w sieci majdanwolnosci.pl niech również polska władza oderwana od narodu wie, że powoli ale jednak rosną "grona gniewu".
Mariusz Gierej
Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej
Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.
Przecież "(pod?)ludzie" mają to na własne życzenie. Niezależnie od tego kto będzie rządził, będzie tak samo, lub minimalnie lepiej, gorzej. Wsio rawno. Kaczor, Miller czy Palikot nie będą nas coraz bardziej obarczać podatkami? Zmusili tych normalnych do ucieczki za granicę, reszta się nie rozmnaża, dodatkowo ponad połowa "społeczeństwa" jest uzależniona od państwa w ten, lub inny sposób (emerytury, zasiłki, renty, choćby i praca na podatniczym garnuszku). Nie ma już dla nas ratunku ;]
Może wprowadzić podatek od bycia gnidą – wtedy posłowie i senatorowie staną się żebrakami.
Ładne :)
Lub trutniem :-)
Podatek od oddychania już jest. Nazywa się to taksą klimatyczną :p